Wyszukiwarka
Liczba elementów: 20
Wycieczki: Złoty Potok
Początki miejscowości Potok sięgają XII wieku i związane są z działalnością osadniczą rycerskiego rodu Szreniawitów. Z biegiem czasu przyjęli oni nazwisko Potocki i dzierżyli te dobra razem z drugim rodem rycerzy, pieczętujących się herbem Jelita. W XV stuleciu linia Potockich z Potoku wymarła. Od tej pory właścicielami majątku byli przedstawiciele mniej lub bardziej utytułowanych rodów szlacheckich. W wieku XIX w posiadanie Złotego Potoku wszedł Wincenty Krasiński, ojciec poety – Zygmunta Krasińskiego. Ostatnimi dziedzicami byli Raczyńscy, którzy miejscowy pałac opuścili podczas II wojny światowej. Pierwszy murowany kościół w Potoku wznieśli rycerze herbu Szreniawa już w wieku XIII. Z rejestrów świętopietrza, zapisanych w latach 20. i 30. XIV wieku, wiemy, że tutejsza parafia musiała być bardzo rozległa. Na przełomie XVI i XVII stulecia świątynię zajęli protestanci; katolikom przywrócił ją Jan Koryciński. W trzech kolejnych wiekach budynek był wielokrotnie rozbudowywany i restaurowany. Kościół pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela stoi w centrum miejscowości, na niewysokim wzniesieniu. Świątynia jest orientowana. Szeroka i długa nawa oraz węższe, trójbocznie zamknięte prezbiterium, przykryte są dachem dwuspadowym. Nad nawą umieszczono barokową sygnaturkę z latarnią. W drugiej połowie XIX wieku, od strony zachodniej wymurowano wieżę. Przy południowej ścianie nawy znajduje się kaplica Matki Bożej, ufundowana przez Potockich, z ładną kopułą, przy północnej zaś - zejście do krypty grobowej Krasińskich. Do prezbiterium przylegają niskie zakrystie. Wnętrze zaskakuje bardzo bogatym, zabytkowym wystrojem. Ciekawym elementem jest gotycki portal, w którym umieszczono drzwi z jaskini Ostrężnickiej z pięknymi okuciami. Manierystyczny ołtarz główny ufundował w pierwszej połowie XVII wieku hetman wielki koronny, Stanisław Koniecpolski. Wypełniają go obrazy i rzeźby barokowe lub późnobarokowe. W tym samym stylu utrzymane są ołtarze boczne (Serca Jezusowego i św. Anny Samotrzeć). Pięknie odrestaurowana została XVII-wieczna kaplica Matki Bożej, z manierystycznym ołtarzem oraz barokowymi obrazami, figurami i polichromią. Z tego samego okresu pochodzą organy i dwa epitafia. Spośród XIX-wiecznego wyposażenia warto zwrócić uwagę na antependium ołtarza głównego, ozdobione tkaniną z malowidłem przedstawiającym aniołów adorujących lilię (dzieło malarzy niemieckich, którzy pracowali w Rzymie, tzw. nazareńczyków) - dar Elżbiety i Zygmunta Krasińskich. W latach 50. XIX wieku Zygmunt Krasiński ufundował rodową kaplicę grobową, która zyskała formę nawiązującą do gotyku. Na zewnętrznej ścianie prezbiterium wisi krucyfiks z końca XVIII wieku.
Zamek w Olsztynie posadowiono na skałach już w drugiej połowie XIII wieku, jako jeden z elementów systemu obronnego Małopolski od strony Śląska. Kazimierz Wielki znacznie go rozbudował. Jako że zamek doskonale spełniał powierzone mu zadanie, również Jagiellonowie dbali o jego dobry stan – ustanowili tu nawet starostwo. Katastrofalny dla warowni – jak i dla całej Polski - okazał się potop szwedzki z połowy XVII wieku i późniejsza wojna północna. Splądrowana warownia nie wróciła już do stanu z czasów swojej świetności. Na początku XVIII wieku zamkowych kamieni użyto do budowy pobliskiego kościoła. Rozpadała się Rzeczpospolita, kruszyła się też warownia. W czasach rozkwitu składała się z zamku dolnego, środkowego i górnego, dwóch przedzamczy i potężnych murów. Do dziś zachowały się zarysy wielu tych budowli, ale najefektowniejsze są dwie wieże: okrągły stołp i kwadratowa wieża, zwana starościańską lub sołtysią. W murach zamku ożywają opowieści o wydarzeniach z jego przeszłości. Najczęściej od ich słuchania cierpnie skóra. Choćby XIV-wieczna historia Maćka Borkowica, wojewody poznańskiego. Miał spiskować przeciwko ostatniemu Piastowi, został także oskarżony o rozbój. Ujęty przez króla, trafił na dno wieży olsztyńskiego zamku, gdzie skonał dopiero po 40 dniach męki głodowej. Dwa stulecia później, w 1587 roku zamek oblegał pragnący polskiej korony Maksymilian Habsburg. Obroną dowodził starosta Kascper Karliński. Kiedy odmówił poddania się, Maksymilian porwał ostatniego z żyjących synów starosty i wraz z mamką wystawił przed szereg atakujących wojsk. Karliński nie zawahał się i podpalił lont armaty... Obecnie zamek jest tłem wielu imprez kulturalnych, w tym turniejów rycerskich. Zarządza nim Wspólnota Gruntowa wsi Olsztyn. Wstęp w jego mury jest płatny. Poza zamkiem, w Olsztynie warto zobaczyć kościół św. Jana Chrzciciela i ruchomą szopkę Jana Wewióra. U podnóża zamku w 2007 r. zrekonstruowano przeniesiony z Borowna, XVIII-wieczny, drewniany spichlerz dworski, w którym mieści się obecnie stylowa restauracja. W pobliżu Olsztyna znajdują się piękne rezerwaty przyrody, chroniące charakterystyczne cechy krajobrazu jurajskiego.
Krzyżanowicki pałac usytuowany jest w centralnej części miejscowości. Obiekt ten wzniesiony został w roku 1700, z inicjatywy hrabiego Jana Bernarda Praschma. Po jego śmierci w 1708, budowla stała się własnością barona Karola Gabriela von Wengerski. Od jego rodu z kolei przeszła w 1775 roku w ręce Lichnowskich. Im to właśnie zawdzięczamy obecny kształt rezydencji. Przebudowali ją bowiem około połowy XIX w., nadając jej modny wówczas charakter neogotycki. Lichnowscy byli tu panami do 1930 r., kiedy to przedstawiciel rodu, książę Wilhelm von Lichnowsky, sprzedał posiadłość siostrom franciszkankom. Rezydencja stała się wówczas budynkiem klasztornym. W umieszczonym tu domu opieki siostry zajmowały się ludźmi starszymi, a także chorymi na gruźlicę. W dawnej sali rycerskiej urządzono kaplicę. Franciszkanki stworzyły ponadto i prowadziły przedszkole. Siostry i chorzy opuścili zabudowania klasztoru, uciekając z początkiem 1945 r. przed zbliżającym się od wschodu frontem. Przez pewien czas w budynkach klasztoru istniał szpital dla żołnierzy niemieckich, potem zaś - po przejściu frontu - rosyjskich. Armia Radziecka dokonała znacznej dewastacji rezydencji, zmieniając klasztorne korytarze w stajnie. Po wojnie władze komunistyczne więziły w budynku podejrzanych „wrogów ludu”, którzy np. mieli zbyt duże gospodarstwa albo prywatne sklepy. Obszar otaczającego pałac parku został rozparcelowany na działki budowlane, a nowi właściciele dokonali rozbiórki części muru przylegającego do ich działek. Rzecz jasna, że park, a w nim wiele drzew o pomnikowym charakterze, uległ zniszczeniu. Mimo wszystko siostrom udało się wrócić do budynku klasztoru i kontynuować w nim działalność. Obecnie mieści się tu m.in. ośrodek opieki dla dziewcząt niepełnosprawnych intelektualnie. Rezydencja krzyżanowicka gościła w przeszłości wiele znakomitych osobistości. Przebywał tu i tworzył Franciszek Liszt. Jedną z osób zaprzyjaźnionych z Lichnowskimi i odwiedzających ich w Krzyżanowicach, był w latach 1806-11 Ludwik van Beethoven. Obecnie stały się tradycją coroczne, majowe koncerty, odbywające się w tutejszej kaplicy i poświęcone pamięci obydwu kompozytorów.
Krzyżanowicki pałac usytuowany jest w centralnej części miejscowości. Obiekt ten wzniesiony został w roku 1700, z inicjatywy hrabiego Jana Bernarda Praschma. Po jego śmierci w 1708, budowla stała się własnością barona Karola Gabriela von Wengerski. Od jego rodu z kolei przeszła w 1775 roku w ręce Lichnowskich. Im to właśnie zawdzięczamy obecny kształt rezydencji. Przebudowali ją bowiem około połowy XIX w., nadając jej modny wówczas charakter neogotycki. Lichnowscy byli tu panami do 1930 r., kiedy to przedstawiciel rodu, książę Wilhelm von Lichnowsky, sprzedał posiadłość siostrom franciszkankom. Rezydencja stała się wówczas budynkiem klasztornym. W umieszczonym tu domu opieki siostry zajmowały się ludźmi starszymi, a także chorymi na gruźlicę. W dawnej sali rycerskiej urządzono kaplicę. Franciszkanki stworzyły ponadto i prowadziły przedszkole. Siostry i chorzy opuścili zabudowania klasztoru, uciekając z początkiem 1945 r. przed zbliżającym się od wschodu frontem. Przez pewien czas w budynkach klasztoru istniał szpital dla żołnierzy niemieckich, potem zaś - po przejściu frontu - rosyjskich. Armia Radziecka dokonała znacznej dewastacji rezydencji, zmieniając klasztorne korytarze w stajnie. Po wojnie władze komunistyczne więziły w budynku podejrzanych „wrogów ludu”, którzy np. mieli zbyt duże gospodarstwa albo prywatne sklepy. Obszar otaczającego pałac parku został rozparcelowany na działki budowlane, a nowi właściciele dokonali rozbiórki części muru przylegającego do ich działek. Rzecz jasna, że park, a w nim wiele drzew o pomnikowym charakterze, uległ zniszczeniu. Mimo wszystko siostrom udało się wrócić do budynku klasztoru i kontynuować w nim działalność. Obecnie mieści się tu m.in. ośrodek opieki dla dziewcząt niepełnosprawnych intelektualnie. Rezydencja krzyżanowicka gościła w przeszłości wiele znakomitych osobistości. Przebywał tu i tworzył Franciszek Liszt. Jedną z osób zaprzyjaźnionych z Lichnowskimi i odwiedzających ich w Krzyżanowicach, był w latach 1806-11 Ludwik van Beethoven. Obecnie stały się tradycją coroczne, majowe koncerty, odbywające się w tutejszej kaplicy i poświęcone pamięci obydwu kompozytorów.
Krzyżanowicki pałac usytuowany jest w centralnej części miejscowości. Obiekt ten wzniesiony został w roku 1700, z inicjatywy hrabiego Jana Bernarda Praschma. Po jego śmierci w 1708, budowla stała się własnością barona Karola Gabriela von Wengerski. Od jego rodu z kolei przeszła w 1775 roku w ręce Lichnowskich. Im to właśnie zawdzięczamy obecny kształt rezydencji. Przebudowali ją bowiem około połowy XIX w., nadając jej modny wówczas charakter neogotycki. Lichnowscy byli tu panami do 1930 r., kiedy to przedstawiciel rodu, książę Wilhelm von Lichnowsky, sprzedał posiadłość siostrom franciszkankom. Rezydencja stała się wówczas budynkiem klasztornym. W umieszczonym tu domu opieki siostry zajmowały się ludźmi starszymi, a także chorymi na gruźlicę. W dawnej sali rycerskiej urządzono kaplicę. Franciszkanki stworzyły ponadto i prowadziły przedszkole. Siostry i chorzy opuścili zabudowania klasztoru, uciekając z początkiem 1945 r. przed zbliżającym się od wschodu frontem. Przez pewien czas w budynkach klasztoru istniał szpital dla żołnierzy niemieckich, potem zaś - po przejściu frontu - rosyjskich. Armia Radziecka dokonała znacznej dewastacji rezydencji, zmieniając klasztorne korytarze w stajnie. Po wojnie władze komunistyczne więziły w budynku podejrzanych „wrogów ludu”, którzy np. mieli zbyt duże gospodarstwa albo prywatne sklepy. Obszar otaczającego pałac parku został rozparcelowany na działki budowlane, a nowi właściciele dokonali rozbiórki części muru przylegającego do ich działek. Rzecz jasna, że park, a w nim wiele drzew o pomnikowym charakterze, uległ zniszczeniu. Mimo wszystko siostrom udało się wrócić do budynku klasztoru i kontynuować w nim działalność. Obecnie mieści się tu m.in. ośrodek opieki dla dziewcząt niepełnosprawnych intelektualnie. Rezydencja krzyżanowicka gościła w przeszłości wiele znakomitych osobistości. Przebywał tu i tworzył Franciszek Liszt. Jedną z osób zaprzyjaźnionych z Lichnowskimi i odwiedzających ich w Krzyżanowicach, był w latach 1806-11 Ludwik van Beethoven. Obecnie stały się tradycją coroczne, majowe koncerty, odbywające się w tutejszej kaplicy i poświęcone pamięci obydwu kompozytorów.
Krzyżanowicki pałac usytuowany jest w centralnej części miejscowości. Obiekt ten wzniesiony został w roku 1700, z inicjatywy hrabiego Jana Bernarda Praschma. Po jego śmierci w 1708, budowla stała się własnością barona Karola Gabriela von Wengerski. Od jego rodu z kolei przeszła w 1775 roku w ręce Lichnowskich. Im to właśnie zawdzięczamy obecny kształt rezydencji. Przebudowali ją bowiem około połowy XIX w., nadając jej modny wówczas charakter neogotycki. Lichnowscy byli tu panami do 1930 r., kiedy to przedstawiciel rodu, książę Wilhelm von Lichnowsky, sprzedał posiadłość siostrom franciszkankom. Rezydencja stała się wówczas budynkiem klasztornym. W umieszczonym tu domu opieki siostry zajmowały się ludźmi starszymi, a także chorymi na gruźlicę. W dawnej sali rycerskiej urządzono kaplicę. Franciszkanki stworzyły ponadto i prowadziły przedszkole. Siostry i chorzy opuścili zabudowania klasztoru, uciekając z początkiem 1945 r. przed zbliżającym się od wschodu frontem. Przez pewien czas w budynkach klasztoru istniał szpital dla żołnierzy niemieckich, potem zaś - po przejściu frontu - rosyjskich. Armia Radziecka dokonała znacznej dewastacji rezydencji, zmieniając klasztorne korytarze w stajnie. Po wojnie władze komunistyczne więziły w budynku podejrzanych „wrogów ludu”, którzy np. mieli zbyt duże gospodarstwa albo prywatne sklepy. Obszar otaczającego pałac parku został rozparcelowany na działki budowlane, a nowi właściciele dokonali rozbiórki części muru przylegającego do ich działek. Rzecz jasna, że park, a w nim wiele drzew o pomnikowym charakterze, uległ zniszczeniu. Mimo wszystko siostrom udało się wrócić do budynku klasztoru i kontynuować w nim działalność. Obecnie mieści się tu m.in. ośrodek opieki dla dziewcząt niepełnosprawnych intelektualnie. Rezydencja krzyżanowicka gościła w przeszłości wiele znakomitych osobistości. Przebywał tu i tworzył Franciszek Liszt. Jedną z osób zaprzyjaźnionych z Lichnowskimi i odwiedzających ich w Krzyżanowicach, był w latach 1806-11 Ludwik van Beethoven. Obecnie stały się tradycją coroczne, majowe koncerty, odbywające się w tutejszej kaplicy i poświęcone pamięci obydwu kompozytorów.
Krzyżanowicki pałac usytuowany jest w centralnej części miejscowości. Obiekt ten wzniesiony został w roku 1700, z inicjatywy hrabiego Jana Bernarda Praschma. Po jego śmierci w 1708, budowla stała się własnością barona Karola Gabriela von Wengerski. Od jego rodu z kolei przeszła w 1775 roku w ręce Lichnowskich. Im to właśnie zawdzięczamy obecny kształt rezydencji. Przebudowali ją bowiem około połowy XIX w., nadając jej modny wówczas charakter neogotycki. Lichnowscy byli tu panami do 1930 r., kiedy to przedstawiciel rodu, książę Wilhelm von Lichnowsky, sprzedał posiadłość siostrom franciszkankom. Rezydencja stała się wówczas budynkiem klasztornym. W umieszczonym tu domu opieki siostry zajmowały się ludźmi starszymi, a także chorymi na gruźlicę. W dawnej sali rycerskiej urządzono kaplicę. Franciszkanki stworzyły ponadto i prowadziły przedszkole. Siostry i chorzy opuścili zabudowania klasztoru, uciekając z początkiem 1945 r. przed zbliżającym się od wschodu frontem. Przez pewien czas w budynkach klasztoru istniał szpital dla żołnierzy niemieckich, potem zaś - po przejściu frontu - rosyjskich. Armia Radziecka dokonała znacznej dewastacji rezydencji, zmieniając klasztorne korytarze w stajnie. Po wojnie władze komunistyczne więziły w budynku podejrzanych „wrogów ludu”, którzy np. mieli zbyt duże gospodarstwa albo prywatne sklepy. Obszar otaczającego pałac parku został rozparcelowany na działki budowlane, a nowi właściciele dokonali rozbiórki części muru przylegającego do ich działek. Rzecz jasna, że park, a w nim wiele drzew o pomnikowym charakterze, uległ zniszczeniu. Mimo wszystko siostrom udało się wrócić do budynku klasztoru i kontynuować w nim działalność. Obecnie mieści się tu m.in. ośrodek opieki dla dziewcząt niepełnosprawnych intelektualnie. Rezydencja krzyżanowicka gościła w przeszłości wiele znakomitych osobistości. Przebywał tu i tworzył Franciszek Liszt. Jedną z osób zaprzyjaźnionych z Lichnowskimi i odwiedzających ich w Krzyżanowicach, był w latach 1806-11 Ludwik van Beethoven. Obecnie stały się tradycją coroczne, majowe koncerty, odbywające się w tutejszej kaplicy i poświęcone pamięci obydwu kompozytorów.
Zamek w Olsztynie posadowiono na skałach już w drugiej połowie XIII wieku, jako jeden z elementów systemu obronnego Małopolski od strony Śląska. Kazimierz Wielki znacznie go rozbudował. Jako że zamek doskonale spełniał powierzone mu zadanie, również Jagiellonowie dbali o jego dobry stan – ustanowili tu nawet starostwo. Katastrofalny dla warowni – jak i dla całej Polski - okazał się potop szwedzki z połowy XVII wieku i późniejsza wojna północna. Splądrowana warownia nie wróciła już do stanu z czasów swojej świetności. Na początku XVIII wieku zamkowych kamieni użyto do budowy pobliskiego kościoła. Rozpadała się Rzeczpospolita, kruszyła się też warownia. W czasach rozkwitu składała się z zamku dolnego, środkowego i górnego, dwóch przedzamczy i potężnych murów. Do dziś zachowały się zarysy wielu tych budowli, ale najefektowniejsze są dwie wieże: okrągły stołp i kwadratowa wieża, zwana starościańską lub sołtysią. W murach zamku ożywają opowieści o wydarzeniach z jego przeszłości. Najczęściej od ich słuchania cierpnie skóra. Choćby XIV-wieczna historia Maćka Borkowica, wojewody poznańskiego. Miał spiskować przeciwko ostatniemu Piastowi, został także oskarżony o rozbój. Ujęty przez króla, trafił na dno wieży olsztyńskiego zamku, gdzie skonał dopiero po 40 dniach męki głodowej. Dwa stulecia później, w 1587 roku zamek oblegał pragnący polskiej korony Maksymilian Habsburg. Obroną dowodził starosta Kascper Karliński. Kiedy odmówił poddania się, Maksymilian porwał ostatniego z żyjących synów starosty i wraz z mamką wystawił przed szereg atakujących wojsk. Karliński nie zawahał się i podpalił lont armaty... Obecnie zamek jest tłem wielu imprez kulturalnych, w tym turniejów rycerskich. Zarządza nim Wspólnota Gruntowa wsi Olsztyn. Wstęp w jego mury jest płatny. Poza zamkiem, w Olsztynie warto zobaczyć kościół św. Jana Chrzciciela i ruchomą szopkę Jana Wewióra. U podnóża zamku w 2007 r. zrekonstruowano przeniesiony z Borowna, XVIII-wieczny, drewniany spichlerz dworski, w którym mieści się obecnie stylowa restauracja. W pobliżu Olsztyna znajdują się piękne rezerwaty przyrody, chroniące charakterystyczne cechy krajobrazu jurajskiego.
Zamek w Olsztynie posadowiono na skałach już w drugiej połowie XIII wieku, jako jeden z elementów systemu obronnego Małopolski od strony Śląska. Kazimierz Wielki znacznie go rozbudował. Jako że zamek doskonale spełniał powierzone mu zadanie, również Jagiellonowie dbali o jego dobry stan – ustanowili tu nawet starostwo. Katastrofalny dla warowni – jak i dla całej Polski - okazał się potop szwedzki z połowy XVII wieku i późniejsza wojna północna. Splądrowana warownia nie wróciła już do stanu z czasów swojej świetności. Na początku XVIII wieku zamkowych kamieni użyto do budowy pobliskiego kościoła. Rozpadała się Rzeczpospolita, kruszyła się też warownia. W czasach rozkwitu składała się z zamku dolnego, środkowego i górnego, dwóch przedzamczy i potężnych murów. Do dziś zachowały się zarysy wielu tych budowli, ale najefektowniejsze są dwie wieże: okrągły stołp i kwadratowa wieża, zwana starościańską lub sołtysią. W murach zamku ożywają opowieści o wydarzeniach z jego przeszłości. Najczęściej od ich słuchania cierpnie skóra. Choćby XIV-wieczna historia Maćka Borkowica, wojewody poznańskiego. Miał spiskować przeciwko ostatniemu Piastowi, został także oskarżony o rozbój. Ujęty przez króla, trafił na dno wieży olsztyńskiego zamku, gdzie skonał dopiero po 40 dniach męki głodowej. Dwa stulecia później, w 1587 roku zamek oblegał pragnący polskiej korony Maksymilian Habsburg. Obroną dowodził starosta Kascper Karliński. Kiedy odmówił poddania się, Maksymilian porwał ostatniego z żyjących synów starosty i wraz z mamką wystawił przed szereg atakujących wojsk. Karliński nie zawahał się i podpalił lont armaty... Obecnie zamek jest tłem wielu imprez kulturalnych, w tym turniejów rycerskich. Zarządza nim Wspólnota Gruntowa wsi Olsztyn. Wstęp w jego mury jest płatny. Poza zamkiem, w Olsztynie warto zobaczyć kościół św. Jana Chrzciciela i ruchomą szopkę Jana Wewióra. U podnóża zamku w 2007 r. zrekonstruowano przeniesiony z Borowna, XVIII-wieczny, drewniany spichlerz dworski, w którym mieści się obecnie stylowa restauracja. W pobliżu Olsztyna znajdują się piękne rezerwaty przyrody, chroniące charakterystyczne cechy krajobrazu jurajskiego.
Zamek w Olsztynie posadowiono na skałach już w drugiej połowie XIII wieku, jako jeden z elementów systemu obronnego Małopolski od strony Śląska. Kazimierz Wielki znacznie go rozbudował. Jako że zamek doskonale spełniał powierzone mu zadanie, również Jagiellonowie dbali o jego dobry stan – ustanowili tu nawet starostwo. Katastrofalny dla warowni – jak i dla całej Polski - okazał się potop szwedzki z połowy XVII wieku i późniejsza wojna północna. Splądrowana warownia nie wróciła już do stanu z czasów swojej świetności. Na początku XVIII wieku zamkowych kamieni użyto do budowy pobliskiego kościoła. Rozpadała się Rzeczpospolita, kruszyła się też warownia. W czasach rozkwitu składała się z zamku dolnego, środkowego i górnego, dwóch przedzamczy i potężnych murów. Do dziś zachowały się zarysy wielu tych budowli, ale najefektowniejsze są dwie wieże: okrągły stołp i kwadratowa wieża, zwana starościańską lub sołtysią. W murach zamku ożywają opowieści o wydarzeniach z jego przeszłości. Najczęściej od ich słuchania cierpnie skóra. Choćby XIV-wieczna historia Maćka Borkowica, wojewody poznańskiego. Miał spiskować przeciwko ostatniemu Piastowi, został także oskarżony o rozbój. Ujęty przez króla, trafił na dno wieży olsztyńskiego zamku, gdzie skonał dopiero po 40 dniach męki głodowej. Dwa stulecia później, w 1587 roku zamek oblegał pragnący polskiej korony Maksymilian Habsburg. Obroną dowodził starosta Kascper Karliński. Kiedy odmówił poddania się, Maksymilian porwał ostatniego z żyjących synów starosty i wraz z mamką wystawił przed szereg atakujących wojsk. Karliński nie zawahał się i podpalił lont armaty... Obecnie zamek jest tłem wielu imprez kulturalnych, w tym turniejów rycerskich. Zarządza nim Wspólnota Gruntowa wsi Olsztyn. Wstęp w jego mury jest płatny. Poza zamkiem, w Olsztynie warto zobaczyć kościół św. Jana Chrzciciela i ruchomą szopkę Jana Wewióra. U podnóża zamku w 2007 r. zrekonstruowano przeniesiony z Borowna, XVIII-wieczny, drewniany spichlerz dworski, w którym mieści się obecnie stylowa restauracja. W pobliżu Olsztyna znajdują się piękne rezerwaty przyrody, chroniące charakterystyczne cechy krajobrazu jurajskiego.
Zamek w Olsztynie posadowiono na skałach już w drugiej połowie XIII wieku, jako jeden z elementów systemu obronnego Małopolski od strony Śląska. Kazimierz Wielki znacznie go rozbudował. Jako że zamek doskonale spełniał powierzone mu zadanie, również Jagiellonowie dbali o jego dobry stan – ustanowili tu nawet starostwo. Katastrofalny dla warowni – jak i dla całej Polski - okazał się potop szwedzki z połowy XVII wieku i późniejsza wojna północna. Splądrowana warownia nie wróciła już do stanu z czasów swojej świetności. Na początku XVIII wieku zamkowych kamieni użyto do budowy pobliskiego kościoła. Rozpadała się Rzeczpospolita, kruszyła się też warownia. W czasach rozkwitu składała się z zamku dolnego, środkowego i górnego, dwóch przedzamczy i potężnych murów. Do dziś zachowały się zarysy wielu tych budowli, ale najefektowniejsze są dwie wieże: okrągły stołp i kwadratowa wieża, zwana starościańską lub sołtysią. W murach zamku ożywają opowieści o wydarzeniach z jego przeszłości. Najczęściej od ich słuchania cierpnie skóra. Choćby XIV-wieczna historia Maćka Borkowica, wojewody poznańskiego. Miał spiskować przeciwko ostatniemu Piastowi, został także oskarżony o rozbój. Ujęty przez króla, trafił na dno wieży olsztyńskiego zamku, gdzie skonał dopiero po 40 dniach męki głodowej. Dwa stulecia później, w 1587 roku zamek oblegał pragnący polskiej korony Maksymilian Habsburg. Obroną dowodził starosta Kascper Karliński. Kiedy odmówił poddania się, Maksymilian porwał ostatniego z żyjących synów starosty i wraz z mamką wystawił przed szereg atakujących wojsk. Karliński nie zawahał się i podpalił lont armaty... Obecnie zamek jest tłem wielu imprez kulturalnych, w tym turniejów rycerskich. Zarządza nim Wspólnota Gruntowa wsi Olsztyn. Wstęp w jego mury jest płatny. Poza zamkiem, w Olsztynie warto zobaczyć kościół św. Jana Chrzciciela i ruchomą szopkę Jana Wewióra. U podnóża zamku w 2007 r. zrekonstruowano przeniesiony z Borowna, XVIII-wieczny, drewniany spichlerz dworski, w którym mieści się obecnie stylowa restauracja. W pobliżu Olsztyna znajdują się piękne rezerwaty przyrody, chroniące charakterystyczne cechy krajobrazu jurajskiego.
Zamek w Olsztynie posadowiono na skałach już w drugiej połowie XIII wieku, jako jeden z elementów systemu obronnego Małopolski od strony Śląska. Kazimierz Wielki znacznie go rozbudował. Jako że zamek doskonale spełniał powierzone mu zadanie, również Jagiellonowie dbali o jego dobry stan – ustanowili tu nawet starostwo. Katastrofalny dla warowni – jak i dla całej Polski - okazał się potop szwedzki z połowy XVII wieku i późniejsza wojna północna. Splądrowana warownia nie wróciła już do stanu z czasów swojej świetności. Na początku XVIII wieku zamkowych kamieni użyto do budowy pobliskiego kościoła. Rozpadała się Rzeczpospolita, kruszyła się też warownia. W czasach rozkwitu składała się z zamku dolnego, środkowego i górnego, dwóch przedzamczy i potężnych murów. Do dziś zachowały się zarysy wielu tych budowli, ale najefektowniejsze są dwie wieże: okrągły stołp i kwadratowa wieża, zwana starościańską lub sołtysią. W murach zamku ożywają opowieści o wydarzeniach z jego przeszłości. Najczęściej od ich słuchania cierpnie skóra. Choćby XIV-wieczna historia Maćka Borkowica, wojewody poznańskiego. Miał spiskować przeciwko ostatniemu Piastowi, został także oskarżony o rozbój. Ujęty przez króla, trafił na dno wieży olsztyńskiego zamku, gdzie skonał dopiero po 40 dniach męki głodowej. Dwa stulecia później, w 1587 roku zamek oblegał pragnący polskiej korony Maksymilian Habsburg. Obroną dowodził starosta Kascper Karliński. Kiedy odmówił poddania się, Maksymilian porwał ostatniego z żyjących synów starosty i wraz z mamką wystawił przed szereg atakujących wojsk. Karliński nie zawahał się i podpalił lont armaty... Obecnie zamek jest tłem wielu imprez kulturalnych, w tym turniejów rycerskich. Zarządza nim Wspólnota Gruntowa wsi Olsztyn. Wstęp w jego mury jest płatny. Poza zamkiem, w Olsztynie warto zobaczyć kościół św. Jana Chrzciciela i ruchomą szopkę Jana Wewióra. U podnóża zamku w 2007 r. zrekonstruowano przeniesiony z Borowna, XVIII-wieczny, drewniany spichlerz dworski, w którym mieści się obecnie stylowa restauracja. W pobliżu Olsztyna znajdują się piękne rezerwaty przyrody, chroniące charakterystyczne cechy krajobrazu jurajskiego.